Pamiętam ugier farb plakatowych, który polecano na kursach malarstwa do tworzenia szkicu na płótnie i podmalówek. Byłam wtedy dzieckiem, zafascynowanym możliwościami jakie dają farba i pędzel. Ugier wrył mi się w pamięć i do tej pory jest istotny na palecie, którą się posługuję. Czasami ocieplam nim szarość, innym razem wplatam w żółte tonacje czy ocieplam biel, uzyskując neutralne beże. Niektórzy twórcy o bardziej klasycznym podejściu zapewne ustalają kompozycję swoich prac wypełniając ugrem poszczególne pola i umiejscawiając obciążenia. Dopiero w kolejnym kroku wprowadzając kolor lokalny, dla którego ugier jest jakby podwaliną. Fascynujące jak bardzo jest ten kolor zróżnicowany – przybiera odcienie od żółtej do złocistobrunatnej.
W budowie bryły dominują trójkąty. Ugrowa masa rozlewa się na największej płaszczyźnie, podczas gdy okalające ją boczne powierzchnie są bardziej gładkie i jednolite, wyciszające i skupiające uwagę. Bryła spryskiwana była farbą, zalewana nią w formie bardzo rozrzedzonej, nakrapiana, nakładana impastami, drapana szpachlą czy wreszcie malowana gładko miękkim pędzlem. Kolor zbliża się do żółci, w innym miejscu mógłby być zaklasyfikowany jako ciepła szarość jednak użyłam go myśląc o barwie piasku i jego wielu odcieniach.